Strona Główna Zobaczyć kometę 9P/Tempel 1

Zobaczyć kometę 9P/Tempel 1


portret użytkownika admin

By admin - Posted on 01 July 2005

Po zderzeniu próbnika sondy Deep Impact z jądrem komety 9P/Tempel 1 jej jasność może wzrosnąć na tyle, że będzie ona w zasięgu obserwacji gołym okiem.

Komety to jedne z najbardziej intrygujących ciał niebieskich. O ich wyjątkowości świadczy choćby fakt, że tworzą one najmniejsze i największe obiekty Układu Słonecznego. Te najmniejsze to drobiny gazu i pyłu uwalniane z jądra komety w miarę jak zbliża się ona do Słońca, te największe to przepiękne warkocze, których długość może sięgać nawet kilkudziesięciu milionów kilometrów.



fot.1 Kometa Tempel 1

Źródłem tych wszystkich zjawisk jest niepozorne jądro kometarne, które daleko od Słońca jest niczym innym jak nieregularną kilkukilometrową bryłą pyłu, zmrożonego gazu i lodu. W miarę jak takie jądro zbliża się do naszej dziennej gwiazdy jej ciepło powoduje powstawanie pęknięć w skorupie jądra, a przez to wydostawanie się lotnych substancji na zewnątrz. Taki gaz i pył poddany ciśnieniu promieniowania słonecznego i wiatrowi słonecznemu formuje otoczkę, której rozmiar sięga nawet miliona kilometrów. Gdy kometa jeszcze bardziej zbliży się do Słońca materia z otoczki zaczyna być wywiewana w warkocz.

Przewidywanie zachowania komet jest bardzo trudne, bo tak naprawdę nie wiemy jak jądro będzie zachowywało się w miarę wzrastającego ciepła słonecznego. Kometom zdarzają się więc spektakularne wpadki i miłe niespodzianki. Ich jasność potrafi się bowiem różnić nawet o czynnik 100 w porównaniu z początkowymi przewidywaniami. Jedną z najbardziej efektownych wpadek była ta związana z kometą Kohoutka, która w roku 1973 miała być ozdobą nieba, a była obiektem słabo widocznym przez lornetkę. W roku 1994 ogromną niespodziankę sprawiła za to kometa McNaught-Russell, która zamiast być obiektem ledwie widocznym przez teleskopy amatorskie stała się ciałem w dobrych warunkach widocznym gołym okiem.

Z podobnymi problemami spotykamy się w prognozowaniu tego co będzie działo się z kometą 9P/Tempel 1, gdy dnia 4 lipca b.r. uderzy w nią 360-kilogramowy pocisk wyrzucony z sondy Deep Impact. Najbardziej odważne przewidywania mówią nawet o rozpadzie komety, te ostrożniejsze przewidują wybicie ponad 100-metrowego krateru oraz wyrzucenie ogromnej ilości gazu i pyłu w przestrzeń kosmiczną. Ponieważ taki gaz i pył odbija światło słoneczne, wszyscy są zgodni co do tego, że jasność komety po zderzeniu wyraźnie wzrośnie.

Obecnie kometa 9P/Tempel 1 jest obiektem o jasności 10.5 magnitudo czyli około 50 razy słabszym od najsłabszych gwiazd widocznych gołym okiem. Obserwować mogą ją na razie tylko astronomowie zawodowi i miłośnicy astronomii dysponujący teleskopem o średnicy przynajmniej 10-15 centymetrów. Zmieni się to jednak po zderzeniu, bo najbardziej optymistyczne przewidywania szacują ponad 100-krotny wzrost jasności obiektu. W maksimum blasku, które powinno utrzymywać się przez kilka dni po zderzeniu, kometa powinna być na granicy widoczności gołym okiem. W przypadku bardziej pesymistycznego scenariusza będzie można ją zobaczyć przez niewielką lornetkę.



fot.2 Kometa Tempel 1 wykonane przez Piotra Zasłonę

Kometę najlepiej obserwować wieczorem w nocy z 4 na 5 lipca i podczas 2-3 następnych wieczorów. Łatwo ją odnaleźć kierując się dwoma jasnymi drogowskazami: Jowiszem i Kłosem. W pierwszym tygodniu lipca Jowisz jest najjaśniejszym obiektem wieczornego nieba i około godziny 22:30-23:00 świeci około 10 stopni nad zachodnim horyzontem. Nie powinniśmy mieć najmniejszych problemów z jego odnalezieniem. Około 20 stopni na wschód od Jowisza możemy zobaczyć Kłosa (łac. Spica) najjaśniejszą gwiazdę konstelacji Panny. Od niej do komety jest już bardzo blisko. W odległości trochę ponad 6 stopni na północny-wschód od Kłosa powinniśmy zobaczyć 9P/Tempel 1. Te 6 stopni to naprawdę niedużo. Wystarczy tutaj przypomnieć, że pola widzenia typowych lornetek 7x50 czy 8x40 sięgają 7-8 stopni, tak więc w jednym polu powinniśmy mieć i Kłosa i kometę.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że pogoda dopisze, bo ona może pokrzyżować szyki zarówno astronomom zawodowym jak i zwykłym oglądaczom


Arkadiusz Olech