Strona GłównaPoczątek kwietnia - czas dla łowców bolidów
Początek kwietnia - czas dla łowców bolidów
Początek kwietnia to okres, kiedy mamy szansę dojrzeć na niebie bardzo jasne zjawiska meteorowe. Są one na tyle duże, że już dwukrotnie w historii w tym okresie udało się zarejestrować zjawisko na niebie i powiązać je ze znalezionym meteorytem - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.
7 kwietnia 1959 roku w godzinach od 19:30:20 do 19:30:27 czasu uniwersalnego (UT) obserwatorzy znajdujący się na terytorium ówczesnej Czechosłowacji mieli okazję podziwiać zjawisko niecodziennej urody. Wieczorne niebo przeciął przepiękny bolid, którego jasność oceniono na minus 19 magnitudo (a więc na 250 razy jaśniejsze od Księżyca w pełni!). Zjawisko to zostało ponadto sfotografowane przez dwie stacje bolidowe znajdujące się w Ondrzejowie oraz Prcicach.
Dane z dwóch stacji pozwoliły na wyznaczenie orbity i trajektorii zjawiska, a także elipsy spadku 17 fragmentów meteorytu, które udało się dojrzeć na fotografiach. Ciało o masie od 1 do 5 ton weszło w naszą atmosferę na wysokości 97.8 km z prędkością 20.9 km/s, mając wtedy jasność -0.6 mag. Jego widoczna trajektoria zakończyła się na wysokości 13.3 km, gdy obiekt miał prędkość 7 km/s. Meteoroid przetrwał przejście przez atmosferę, dając wielokrotny spadek w okolicy miejscowości Pribram. Cztery fragmenty meteorytu o masach 4.5, 0.8, 0.4, 0.1 kg zostały odnalezione w elipsie spadku wyznaczonej z danych fotograficznych.
Prawie dokładnie 43 lata później sytuacja powtórzyła się. Dnia 6 kwietnia 2002 roku o godzinie 20:20:18 czasu uniwersalnego ogromna kula ognia była obserwowana w prawie całej Europie Środkowej. Naoczni świadkowie znajdujący się blisko końca trajektorii lotu meteoru donosili o dziwnych efektach akustycznych czy lekkim trzęsieniu ziemi i wibracjach szyb okiennych.
Bolid lub zjawiska z nim związane były obserwowane przy pomocy europejskiej sieci fotograficznej, radiowej, detektorów ultradźwiękowych i sejsmicznych, co czyni go najlepiej udokumentowanym spadkiem w historii.
Czeskie i niemieckie dane fotograficzne pozwoliły na wyznaczenie orbity ciała, które spowodowało zjawisko, jego trajektorii w atmosferze i miejsca potencjalnego spadku. Droga meteoroidu w naszej atmosferze zaczęła się na wysokości 91 kilometrów nad Innsbruckiem, a skończyła 16 kilometrów nad miejscem leżącym około 20 kilometrów na zachód od Garmisch-Partenkirchen. Bolid wszedł w naszą atmosferę z prędkością 21 km/s i osiągnął maksymalną jasność minus 17.2 magnitudo (prawie 50 razy większą od Księżyca w pełni!).
Początkowa masa meteoroidu wynosiła około 300 kilogramów. Większość jednak spaliła się w naszej atmosferze, tak że do ziemi miało szansę dotrzeć, w postaci kilku kawałków, około 7-20 kilogramów.
Niestety, podział meteoroidu w atmosferze nastąpił pod sam koniec lotu,przez co nie ma fotograficznych danych odnośnie trajektorii poszczególnych fragmentów. Obliczenia dotyczące miejsca spadku skomplikował dość silny wiatr wiejący w dniu obserwacji zjawiska. Ostatecznie naukowcy obliczyli, że najbardziej prawdopodobne miejsce znalezienia meteorytu to obszar długi na kilka kilometrów i szeroki na 800 metrów leżący niedaleko malowniczego zamku w miejscowości Neuschwanstein.
Dnia 14 lipca 2002 roku, niespełna 400 metrów od wyznaczonego miejsca spadku, odnaleziono meteoryt - kamienny (chondryt klasy EL6) o wadze 1.75 kg.
Co najciekawsze, orbita meteorytu Neuschwanstein okazała się prawie identyczna z orbitą meteorytu Pribram, co sugeruje, że mamy do czynienia z nowym rojem meteorów obfitującym w bardzo duże ciała!
Astronomowie szacują, że prawdopodobieństwo przypadkowego ułożenia orbit dwóch ciał, tak aby udawały one jeden rój, wynosi tylko 1 do 100 tys. To sugeruje fizyczny związek obu meteorytów. Z drugiej strony badania chemiczne podają w wątpliwość istnienie jednego macierzystego ciała wspólnego dla obu meteorytów. Ich skład chemiczny różni się bowiem dość wyraźnie.
Jeśli Pribram i Neuschwanstein są ze sobą związane, to niewątpliwie wszystkie noce w pierwszej połowie kwietnia powinny być czasem wzmożonej aktywności łowców bolidów. W tych dniach bowiem orbita Ziemi przecina się z obfitym w duże fragmenty rojem planetoidalnym, który dał już dwa udokumentowane spadki. Tegoroczne warunki są dość dobre do obserwacji. Pełnia Księżyca wypada bowiem 29 marca, a więc w najciekawszym okresie Srebrny Glob będzie w okolicach ostatniej kwadry.
Polska Sieć Bolidowa, która opiera się na stacjach fotograficznych oraz wideo, zamierza wycelować w niebo cały dostępny jej sprzęt. Jeśli dopisze pogoda i szczęście, być może uda się zarejestrować kolejny bolid, który da trzeci już odnotowany spadek. Więcej szczegółów na temat sieci i metod obserwacji bolidów na stronie http://pfn.pkim.org. Co najciekawsze, najjaśniejszy i najlepiej udokumentowany bolid zarejestrowany przez Polską Sieć, pojawił się także na początku kwietnia - dokładnie 3 kwietnia 2005 roku. Jego orbita była jednak zupełnie inna od orbit meteorytów Pribram i Neuschwanstein.
O tym, że rok 2010 może być ciekawy świadczy choćby wczorajsza noc. Krzysztof Polakowski, operator stacji bolidowej z Gniewowa koło Gdyni doniósł o rejestracji bardzo jasnego zjawiska, które obserwował w kierunku na Mazury. Trzeba mieć nadzieję, że to preludium do właściwego popisu, jaki nasz czeka w najbliższych dniach.
dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie
- Zaloguj się by odpowiadać